Trzeba mieć syndrom ciężkiego i dojmującego wyparcia, by nie zauważyć, że świat się zmienia coraz szybciej i bardziej zdecydowanie.
Kiedy trzy lata temu siedzieliśmy zamknięci w domach, oglądając si-fi o końcu świata, przeżywaliśmy pandemię i żałobę po starym świecie, każdy po swojemu, zakładaliśmy, że to wszystko się rozleci. Opatuleni w maski i rękawiczki, otoczeni przez QR kody, z tamponami wpychającymi nam głębiej mózgi w tył czaszki przez PCR testy, gradualnie i masowo przyzwyczajano nas do nowych etapów wdrożeń absurdów i ograniczeń.
Mądrzejsi ode mnie, jak makroekonomiści czy tęgie głowy, głosiły mega kryzys od lat. Każde prosperity się pewnego dnia kończy. Świat składa się z ograniczonej ilości typów ludzi i przeżywa jeden cykl historyczny w kółko. Jak w poetyce Arystotelesa, jest sobie dobro, ale chwilę zło musi sobie pozwyciężać, musi być walka, byśmy wszyscy doznali duchowego oczyszczenia po wybabraniu się w błocie. Finansowo zwłaszcza, jeżeli ekonomia stoi w dużej części na obracaniu długiem, warunkowaniem ludu, by dług lubił, a braki w gospodarce zastępować drukowaniem nieskończonej ilości papierków.
Bardzo lubię słuchać Cezarego Grafa, bo ma malownicze i kreatywne porównania i bardzo zdecydowane poglądy o cyfrozie, nowym pokoleniu, Eurolandzie i giełdzie. W 2019 mówił, że nie wie jak mega kryzys będzie zapakowany, ale jest nie do uniknięcia. No i proszę. Dzisiaj każdy wie, że inflacja jest rezultatem spowolnienia gospodarczego, co jest wynikiem Pandemii… a nie dodruków pieniędzy, wirtualnego długu bez pokrycia, pokoleniem co chce luksusu za wszelką cenę, ale za żadne skarby nie chce robić dzieci.
Europa sama siebie upupiła. Starzejąc się, zajmując się dyskursem spraw związanych z organami płciowymi i ich użyciem, uzależniając się energetycznie od Rosji, produkcyjnie od Chin, a mentalnie od sieczko-papki euroamerykańskich podrygów telewizji śniadaniowej.
Mega Kryzys, oznacza, że zmienia się układ sił na świecie, a stary układ przestaje działać. Nie znaczy, że wszyscy stracą, jest wielu, którzy zyskali. Ja zyskałam, bo jestem sobie w Emiratach. Jarek i świta, dokładając do pieca parostatku socjaldemokracji wykurzył z Polski średniego i większego przedsiębiorcę. O ile można z Kowalskim robić co się komu podoba, bo Kowalski na ulice nie wyjdzie, to jednak biznesowi można ściskać krocze tylko do pewnego momentu. Bo biznes umie liczyć, widział świat i się go nie boi, jeżeli musi się go nie bać.
I to właśnie zrobił. W 2022 przez moje łapki przeszło około 80 firm i 60 rodzin. Biznesy zdecydowały robić swój światowy handel i usługi cyfrowe przez Dubaj, bo zaczynały im pękać jądra od uścisku krocza. Rodziny miały dosyć patrzenia jak ich dzieci cofają się w rozwoju od zdalnego nauczania i wszechobecnej pandemiozy, mediowej genitalno aborcyjnej cyklofrenii i żałosnego smutnego życia. Proszę państwa, to nie były żadne optymalizacje podatkowe. To były przesiedlenia wszystkiego.
To były kolejki gigant w biurze robiącym złote wizy na nieruchomości powyżej 2 mln, to były przesyłane całe majątki w krypto, wydawane na nieruchomości itp, to były całe pełne wyjścia pełną gębą z Europy. (Moi klienci nie są tylko z Polski, ale głownie to Europejczycy). To był rok, w którym w moim zawodzie wśród Polaków pojawiło się kilkanaście nowych osób i każdy sobie cudnie radzi. W międzyczasie Krypto zdążyło się skompromitować ale to procesu nie zatrzymało. Nie sprawdziłam tych danych, ale sprawdzę – podobno wśród tych 1-3 miliardów dziennie obrotu handlu nieruchomościami w Emiratach, do Europejskich klientów należy od 12 do 28%. To jest bardzo dużo pieniędzy.
Trzeba dodać, że Dubaj to mikroskopijne miasteczko, w malutkim kraju w niewielkim regionie. Koleżanka robi to samo w Turcji. W zeszłym roku opchnęła tyle nieruchomości w Isatmbule dla paszportów tureckich, że przeszła na emeryturę teraz, w wieku 42 lat.
Od stycznia, w procesach firma, wiza, konto, czuję nowe ściski i uściski. Zaostrzyły się regulacje w bankach lokalnych, klienci są trzepani po transakcjach. W marcu, dołożyli kilka dokumentów o które nie proszono wcześniej, procesy otwarcia nowe konta się ciągną i są zwrotki z pytaniami których wcześniej nie było. Bywa zmiany. I nagle, 17 marca pęka mi whatsapp, z printscreenami z emaili od banków w europie, informacja, że UAE weszło w rejestr krajów trzecich wysokiego ryzyka i blokowane są wychodzące transfery z Europy.
Czytam szczegóły warunków bycia na tej liście i widzę szkopuł jak wół. W UAE rejestr spółek nie jest oficjalny w sprawach UBO. Oznacza to, że nie wejdziesz na stronę oficjalnego rejestru, sprawdzisz spółkę i tam są dane – kiedy spółka powstała, czy jest aktywna, jaki jest jej adres, ale nie dowiesz się, kto jest właścicielem spółki w UAE. To Europę Boli, że przedsiębiorca zbiegł na tyle daleko, że sięgnąć jego krocza nie można wprost sprzed biurka komputera.
Co biznes zrobi z nowymi obostrzeniami? To samo co zwykle. Znajdzie sobie drogę na około i nic mu nie będzie.
Mój Vip klient, duży biznes, znany wam wszystkim. Jego firma jest powoli zarzynana od lat przez państwo, zatrudnia kilkaset osób, pewnie już nie długo. Ma tu nieruchomości za kilkadziesiąt milionów. Dojrzewa, by zaciągnąć kurtynę. I tak wygląda początek końca Europy. Moment powołania nowej chińsko-rosyjsko-arabsko-hinduskiej waluty to będzie nagrobek.
Także tego.
Co się stanie dalej? Proces przyspieszy….
Post jest za długi więc lepiej go skończyć. Miło się to pisze, ale czyta pewnie gorzej.
Ściskam, zawsze wasza, wesoła Ada z Dubaju.
All reactions:
Recent Comments